Bez wielkich słów…

wpis w: Aktualności | 0

 

Gratulacje! To jedno z tych wielkich słów, które chciałbym jakoś obejść, ominąć. Usłyszałem je przynajmniej kilkukrotnie od życzliwych mi osób, które dowiedziały się o mojej nominacji na proboszcza parafii pw. Matki Bożej Saletyńskiej w Krakowie. To bardzo miłe, ale jednocześnie trochę krępujące.

Zwykłem odpowiadać, że nic jeszcze nie zrobiłem, że oby było czego gratulować, gdy przyjdzie mi kiedyś złożyć ten urząd. Przez ostatnie lata dane mi było przyglądać się posłudze duszpasterskiej dotychczasowego proboszcza ks. Zbigniewa Pałysa MS i w tym wypadku gratulacje są bezsprzecznie na miejscu, chociaż chyba nikt nie używa tego słowa z obawy przed popełnieniem faux pas. A trzeba przyznać, że poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko… Gratulacje według Słownika języka polskiego to wyrazy uznania składane komuś z okazji jakiegoś sukcesu, szczęśliwego wydarzenia, więc dla mnie to raczej szczęście i wyzwanie, niż sukces czy osiągnięcie.

Bez wielkich słów mimo wszystko nie może się obejść, bo sercem pracy, posługi proboszcza i w sumie każdego kapłana są wielkie sprawy – Bóg,
Jezus Chrystus, Kościół, wiara, miłość, życie, śmierć, zbawienie, wspólnota, misja, służba, powołanie, pojednanie, miłosierdzie… Wielkie sprawy wręcz wymuszają użycie wielkich słów, które można by wyliczać niemal bez końca, ale w których i tak się nie mieszczą.

Jednak dokonują się najczęściej w ciszy i w prostocie – chociażby w ciszy konfesjonału, prostocie Eucharystii,
we wszystkim co ze sobą przynoszą nasze relacje – dobre i trudne, w słowach, gestach, pracach, modlitwie wspólnej i osobistej, w prozie życia.

Dlatego u początku mojej posługi proboszczowskiej nie chcę używać wielkich słów, z których potem życie może bezlitośnie rozliczyć. Mam wiele pragnień, marzeń i nadzieję, że wiele z nich to działanie Ducha Świętego. Jednocześnie towarzyszy mi wiele obaw, świadomość własnych ograniczeń i

trudności, które trzeba będzie pokonać. Nie mam doświadczenia, wielu rzeczy będę się musiał nauczyć.
Z pewnością popełnię wiele błędów – muszę się z tym liczyć, jak każdy człowiek.

Od wiosennych rekolekcji ignacjańskich, w których miałem możność w tym roku uczestniczyć, towarzyszy mi tekst dialogu zmartwychwstałego Jezusa
z Piotrem nad Jeziorem Galilejskim. Pan nie pyta pierwszego z Apostołów
o kompetencje, sprawności, dyplomy – chociaż w dzisiejszych czasach i te są niezbędne. Jedyne o co Jezus pyta to miłość: Czy miłujesz Mnie? Pozytywna, choć krucha odpowiedź na to pytanie powoduje, że Jezus zleca Piotrowi misję pasterską. Jednym z najważniejszych moich pragnień w dniu, w którym
w odniesieniu do mnie i do Was, moi parafianie, spełniają się słowa Jezusa
Paś owce Moje, jest to, aby mi nie zabrakło tej miłości, której oczekuje Jezus.

Polecam się Waszej modlitwie, życzliwości i opiece Matki Bożej Saletyńskiej.