OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE XVI Niedziela zwykła – 22.07.2018 r.

OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE

XVI Niedziela zwykła – 22.07.2018 r.

 

 

  1. Dzisiaj rozpoczyna się XIX Ogólnopolski Tydzień św. Krzysztofa, podejmujący inicjatywy na rzecz bezpieczeństwa na drodze. Organizacja na rzecz misyjnych środków transportu MIVA Polska zachęca do udziału w Akcji św. Krzysztofa: podziękuj Bogu za bezpieczne podróże i ofiaruj 1 grosz za 1 km bez wypadku na środki transportu dla misjonarzy. Więcej szczegółów na afiszu. Poświęcenia nowych pojazdów dokonamy w przyszłą niedzielę po Mszach świętych.

   

  1. W poniedziałek 23 lipca święto św. Brygidy, zakonnicy, patronki Europy.

 

  1. We wtorek wspomnienie św. Kingi, dziewicy.

 

  1. We czwartek święto św. Jakuba, Apostoła.

 

  1. W piątek wspomnienie świętych Joachima i Anny, rodziców NMP.

 

  1. W ramach obchodów 50.lecia ogłoszenia encykliki Humanae vitae bł. Pawła VI, Wydział Duszpasterstwa Rodzin Kurii Metropolitalnej w Krakowie zaprasza na Piknik Rodzinny pod Oknem Papieskim w czwartek 25 lipca w godz. 17.00 – 20.00. Szczegóły na plakacie.

 

Zebranie się u Jezusa

 

Zebraliśmy się u Jezusa podobnie jak apostołowie, bo taka jest najzwyklejsza natura chrześcijańskiego życia. Kiedy wejdziemy w liturgię eucharystyczną, powtórzymy Jego kluczowe słowa: Bierzcie i pijcie z niego wszyscy, to jest bowiem kielich Krwi mojej Nowego i Wiecznego Przymierza.

Dlaczego zbieramy się u Jezusa w każdą niedzielę i uroczystość, a wielu chrześcijan czyni to również codziennie? Dlaczego? Wszystko się dzieje na mocy Przymierza. U Jezusa zbierają się Jego uczniowie, świadomi, że w Nim zostało zawarte Przymierze między Bogiem a każdym z nich. My weszliśmy w nie na chrzcie świętym. I wszystko w naszym życiu dzieje się w imię! tego Przymierza. Był okres, kiedy przygotowywaliśmy się do spotkania z Jezusem w sakramencie pokuty i w sakramencie Eucharystii, uczyliśmy się tego. Po co? Po to, żeby to Przymierze nieustannie odnawiać. W stosownym momencie przysposabialiśmy się też do sakramentu bierzmowania. A potem każdy z nas, stosownie do woli Bożej, wybierał drogę swojego życia: przygotowywał się do sakramentu małżeństwa, kapłaństwa czy do konsekracji. Cokolwiek to było, wszystko się działo w imię Przymierza. Mówię o kluczowych wydarzeniach, które są jakby milowymi krokami tego zbierania się u Jezusa, ale one gwarantują nam codzienność, właśnie tę zwykłość spotykania się z Jezusem. Mówiąc najprościej: nie moglibyśmy tutaj dzisiaj nie przyjść, nie mogło nas tutaj dzisiaj nie być, dlatego że będąc świadomymi Przymierza, jesteśmy też świadomi misji.

Wiemy, że Jezus w naszym imieniu zawarł Przymierze z Bogiem przez swoją Krew. Rozumiemy, że On odpuszcza grzechy i otwiera nam drogę do nieba. Ale wiemy też, że ta droga wiedzie przez niezliczoną ilość drobnych, codziennych zajęć. Chrześcijanin tym różni się od poganina, że bierze te wszystkie zajęcia z ręki Chrystusa. Możemy też śmiało powiedzieć, że czyni tylko to, co mu Bóg zleca. Stąd to zbieranie się u Jezusa, tydzień po tygodniu czy częściej, a nawet codziennie. Stąd bierze się nasza codzienna modlitwa, która jest też gromadzeniem się u Jezusa, tyle że indywidualnym. I znowu można pytać: po co to czynimy? Właśnie po to, żeby wziąć z Jego ręki to, co On nam dziś przygotował. Oczywiście Jezus się może rozmówić ze mną na rozmaite sposoby, nie tylko na Eucharystii czy na modlitwie, ma bowiem pełną wolność! Często rozmawia z nami w najbardziej zaskakujących okolicznościach: mówi jakieś słowo przez drugiego człowieka, a niekiedy powie nam coś nawet kiedy się kąpiemy czy przeglądamy w lustrze, bo dla Niego nie ma żadnej przeszkody. Ważne jest, żeby usłyszeć!

Jest wiele zajęć, które mamy na stałe zadane przez Chrystusa, i one są jasne, ale jest też znaczna liczba zadań nowych, nieoczekiwanych i zaskakujących. Bo Bóg jest żywy, a my mamy być czujni! Zbieramy się u Jezusa, żeby to wszystko od Niego wziąć, żeby nas wyposażył na drogę swoim słowem, żebyśmy mieli jasność, jak te zadania realizować. On wyposaża też swoim Ciałem i Krwią, żebyśmy mieli moc do ich wypełnienia. Przyjdziemy za tydzień, żeby Mu powiedzieć, co się stało w Jego imię z tymi sprawami, które zlecił właśnie mnie. Przecież to jest fascynujące, że On każdego z nas wybiera do konkretnych zajęć i oczekuje, że spełni się to, co zaplanował.

Każdy normalny człowiek jest zachwycony cudem stworzenia. Każdy! Choćby nie wiem co o Osobie mówił i co by sądził na temat stworzenia. Każdy wie, że człowiek by tego nie wymyślił i nie zorganizował. Ale przecież cud stworzenia nie wypełnił się cały w momencie powstania świata. On się wypełnia nieustannie, kiedy Bóg zleca nam zajęcia, a my jesteśmy na tyle mądrzy, że współpracujemy z Nim, i jesteśmy z tego powodu szczęśliwi. Dopełnia się cud stworzenia! – przez te małe, zwykłe rzeczy.

Bóg czasem daje nam wgląd, pozwala zobaczyć, jakie są efekty, jeżeli jesteśmy Jego szczęśliwymi i ochotnymi współpracownikami. Ale tak naprawdę, dopiero gdy przejdziemy przez bramę śmierci, zobaczymy, jaką Bóg – jeżeli tak to można ująć – wymyślił sobie tkaninę, która obejmuje cały świat. Myśmy w jakimś miejscu też ją tkali, a po śmierci zobaczymy całość: co też Pan Bóg sobie utkał – już nie sam, ale we współpracy z nami. Właśnie po to tu przychodzimy, opowiadamy, cieszymy się, bierzemy i wracamy do nowych zajęć. Na tym polega wiara!

Wypocznijcie nieco

Oczywiście, wypełniając te wszystkie zajęcia, jesteśmy umęczeni, a nieraz dokumentnie! spracowani. Jezus wszystko widzi, i tak jak do swoich uczniów, tak i do nas mówi: Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco… (Mk 6, 31). Gdybyż ludzie zrozumieli, że Eucharystia jest właśnie taką godziną odpoczynku! Że to nie jest obowiązek, to nie jest coś, co ja „muszę”– ale to jest wytchnienie! U Jezusa. To jest porozmawianie z Tym, który mnie słyszy i na pewno mnie słucha z zainteresowaniem; spotkanie z Tym, który mnie traktuje absolutnie poważnie, który mi daje coś do zrobienia i ufa, że ja to zrobię, i przekonuje, że naprawdę mogę tego dokonać. Gdybyż to ludzie pojmowali, nie byłoby nikogo, kto opuściłby Eucharystię, kto by usiłował się z niej jakoś zwolnić. Nie byłoby takiego człowieka.

Bóg zna nasze utrudzenie. Możemy śmiało powiedzieć, że On nas na Eucharystii odświeża, doprowadza do porządku, i wie najlepiej, jak to uczynić. Z jakąż przemyślnością i prostotą wziął uczniów, by odpłynęli łodzią na pustkowie, osobno. A tłum, widząc, że odpływają, pobiegł naokoło jeziora, żeby wyprzedzić łódkę, zanim ona tam dopłynie. Oni zaś płynęli spokojnie po jeziorze. Może nawet się gdzieś zatrzymali, może nawet coś łowili, bo przecież słyszeliśmy, że nie mieli czasu na posiłek. Był czas, żeby wszystko Jezusowi powiedzieć i żeby wytrwać. Kiedy dopłynęli na miejsce, żeby apostołowie mogli jeszcze trochę odpocząć, Jezus sam się wystawił na pierwszą linię frontu spotkania z tymi, którzy tu przybiegli. Oczywiście to zbieranie się u Jezusa, przyjmowanie od Niego zleceń, opowiadanie Mu o tym, jak nam się udało je wypełnić, to nie jest całość! W tym wszystkim dochodzimy do autentycznego spotkania z Jezusem. Zdobywamy doświadczenie! Jezusa, bo On doświadczenie nas ma; tak jak o Nim napisano, że: …nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem widział, co jest w człowieku (J 2, 25). Zatem przychodzimy na Eucharystię z najbardziej istotnego powodu: by zyskiwać doświadczenie Jezusa – kim On jest? Choćby zyskać to doświadczenie, że On ma mi zawsze coś do dania, że ja mam swoje wybitne i niepowtarzalne miejsce na ziemi i w Jego oczach jestem kimś wyjątkowym, kto jedynie może wypełnić to zadanie, jakie mi zleca. Co to za fantastyczne doświadczenie Jezusa! Co to za doświadczenie, że On się tak troszczy o mnie, o moją pracę i odpoczynek! Jeżeli autentycznie zyskujemy to doświadczenie, jeszcze bardziej pragniemy tu przyjść, by Mu za wszystko dziękować.

Wtedy odkrywamy głęboką naturę Kościoła, to, że obok nas stoi drugi człowiek, który też ma doświadczenie Jezusa, może znacznie większe od mojego, i w imię tego tu przychodzi. I świątynia jest napełniona tym wszystkim. Warto sobie też dziś odpowiedzieć na pytanie: Z czym tu dziś przyszliśmy? Czy jesteśmy pełni tego, o czym przed chwilą rozważaliśmy, czy też tego w nas nie ma? Jeżeli to w nas jest, niepodobna, przy całym trudzie, żebyśmy nie byli szczęśliwi i pełni pokoju.

Chrystus przyjmuje każdego z nas, tak jak ten wielki tłum, nad którym się litował, bo Eucharystia jest przestrzenią tego niezwykłego, czułego i miłosiernego pochylenia się Boga nad człowiekiem!